środa, 15 kwietnia 2015

WIATROŁAP

Podczas przemalowywania przedpokoju i kuchni stwierdziłam, że pomarańczowo zielony wiatrołap to raczej nam do całości wnętrz nie pasuje. Prawdę mówiąc ja o tym wiedziałam od dawna lecz dopiero teraz udało mi się o tym przekonać MOJEGO.
W sumie użytkowana przez nas część dołu jest już cała w szarościach a zatem i wiatrołap taki jest. Wybraliśmy odcień wydawało by się bardziej beżowy ale w sumie to srebrny odcień siwego."Lniany obrus"- ot taki to kolor.
Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie zmieniła czegoś jeszcze poza kolorem ścian. Żałuję bardzo, że nie zrobiłam zdjęć przed ale tak to już mam.
W starej szafie w stodole czekało na swój dzień babcine lustro, a właściwie to jedynie rama bo  lustro potłuczone zostało już dość dawno. Lustro jest z 1924 roku i jest częścią tzw. wyprawki którą moja babcia dostała od swojej mamy kiedy skończyła 16 lat. W skład całości wchodziły jeszcze: stół, krzesła, szafa...i niestety nie wiem co jeszcze. faktem jest, że wymienione rzeczy są w moim posiadaniu a krzesła i stół jeszcze w pierwotnej wersji używane są nadal przez mojego ojca.
Wracając do lustra. Ojciec opowiadał, że na szkle był jeszcze wyszlifowany piękny kwiat ale ja już go nie pamiętam. Co do ramy to podoba mi się taka jaką ją stworzył czas. Dziury po kornikach, spękania, zadry...ja pomalowałam całość na biało nie szpachlując i nie czyszcząc. Oburzenie szklarza do którego zawiozłam ramę...cóż mnie się podoba.






Stary wieszak w kolorze olchy i szafka do kompletu zupełnie mi się nie podobały zatem przemalowałam szafkę, której zamiast wątpliwej urody drewnopodobnych gałek zamontowałam kawałek liny. Andzia położyła nań poduchy i tak oto jest .



W sumie marzy mi się tutaj biała ławeczka z otwieraną skrzynią. Niestety te które znajduję w sieci mają dł. 150 cm a mój wiatrołap ma 1,13m szerokości. Buuuu:(
W sumie to przydałoby się jeszcze wymienić terakotę, listwy...ale to już większy wydatek i na dzień dzisiejszy absolutnie nie w planach.

Z nieoflisowanych desek MÓJ zrobił wieszak i półeczkę nad grzejnik. Tuz przed świętami pomalował raz na biało ale drzewo chłonęło farbę bardzo a ja chciałam mieć to na JUŻ więc pewnie będę jeszcze to malować. Na razie jest jak jest.



Na półeczce nad grzejnikiem zamieszkała mała drewniana szufladka z przeznaczeniem na okulary. Szufladkę zwinęłam MOJEMU. Miał ja w warsztacie nie wiadomo skąd i drzemał w niej swoje śmieci...to znaczy BARDZO POTRZEBNE DROBIAZGI. HA HA








Marzy mi się jeszcze duża drewniana biała latarnia na podłogę zamiast tej metalowej ale myślę że z czasem uda mi się taką zdobyć:))






Mam nadzieje, że Was nie zanudziłam. Dziś post nieco dłuższy ale myślę, że w najbliższym czasie niewiele będzie wpisów ponieważ ogród wzywa. Oj, woła mnie bardzo ale pogoda do tego nie zachęca. U nas wieje niemiłosiernie i zimno straszliwe. Cóż, dzisiaj jednak od brata przywiozłam pełen bagażnik sadzonek różnych wieloletnich kwiatów i jutro muszę to posadzić. Niestety później będę musiała ten bagażnik posprzątać. Dobrze że wróciłam wieczorem i MÓJ tego nie widział bo przynajmniej noc będzie miał spokojną, a jutro...strach pomyśleć jak to zobaczy:))))

5 komentarzy:

  1. Pięknie urządziłaś wiatrołap:)) Lustro piękne:) Mnie też czeka malowanie , bo trzy lata temu walnęłam na ścianie mocny fiolet i mam go już dość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U Ciebie wiatrołap, a u mnie altanka chociaż chodzi o to samo pomieszczenie. Ja chcę na takich deskach powiesić lampiony w ogrodzie, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się bardzo podoba:) Lustro cudne, a o dodatkach nie wspomnę:)
    buziaczki ślę

    OdpowiedzUsuń
  5. Lustro jest niesamowite, dobrze że zostawiłaś takie jakie było, z oznakami czasu, oczywiście jeśli nie było już korników ;) Wiatrołap jest bardzo klimatyczny, również dzięki takim dodatkom z duszą. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń