poniedziałek, 29 grudnia 2014

ŚWIĄTECZNE MIGAWKI

Święta minęły nim zdążyłam się obejrzeć...
Chciałabym dzisiaj pokazać Wam moja tegoroczną choinkę.
Najpierw jednak choinki z lat ubiegłych





 Tego roku również żywa, bo jakże mogłoby być inaczej...







I kilka ozdób choinkowych z bliska.
Na choince wiszą równiez dwa a'la piernikowe domki - prezent od moich dzieci:))

















sobota, 27 grudnia 2014

CO NOWEGO W DOMU MIKI

Jak już wcześniej wspominałam w moim salonie kilka zmian i nie jest to jeszcze ostatnie słowo.
Najpierw przemalowałam regał, później MÓJ zmienił podłogę, kupiliśmy narożnik i nowy żyrandol.
Niestety szafki pod TV ani stolika kawowego jeszcze nie mam zatem na razie jest jak jest...
Tak, w pokoju pojawił się wymarzony, wyśniony i dokładnie przemyślany narożnik. Dzięki Wam zebrałam mnóstwo opinii na temat tej kanapy. Wizyta w Ikea tylko utwierdziła mnie w przekonaniu o wygodzie ektorpa, i nie upłynęło kilka tygodni jak wybraliśmy się z przyczepką po nasz narożnik.
Początkowo miał być szary. Niestety wycofano go z produkcji więc zdecydowaliśmy, że kupimy biały a do domu wróciliśmy z beżowym. Wiem jednak, że białe pokrycie również będzie kiedyś moje... A, i mam pytanie może któraś z Was bywa a Ikea i może u Was są jeszcze szare pokrycia na narożnik. Może pomogłybyście mi w zakupie ponieważ nie wiedzieć czemu Ikea nie prowadzi transferów między sklepami ani sprzedaży wysyłkowej:(((
Co do Ektorpa i moich o nim spostrzeżeń.
Uprzedzając Wasze opinie wiem, że zagraciłam strasznie mój salon. Postanowiliśmy jednak z MOIM, że kupimy kanapę, która będzie przede wszystkim wygodna, bardzo wygodna oraz na tyle duża byśmy całą rodziną mogli na niej zasiąść do  oglądania telewizji. Właśnie te funkcje ektorp spełnia w 100%.
Jest na tyle miękki, że można zapaść się w niego i wygodnie spędzić tam cały wieczór. Super jest też fakt, że nie ma już u nas kłótni kto siada na sofie, a kto, niestety na krześle. Co do eksploatacji więcej z pewnością będę mogła powiedzieć po jakimś czasie ale na dzień dzisiejszy jestem mega zadowolona.
Wspomnę, że dokupiliśmy sobie również puf i przy okazji wizyty w Ikea kupiłam też czerwony kocuś o którym marzyłam od dawna. Dziś żałuję, że nie kupiłam dwóch bo na prawdę jest świetny, mięciutki, cieplutki i milusi a do tego taaaki śliczny:)
Na naszym narożniku oczywiście zamieszkały poduchy i kocyki głównie z owadziego sklepu. Wciąż je układam i wciąż są w nieładzie ale je uwielbiam.











No i jeszcze wspomniany żyrandol. Kiedy go zamontowaliśmy wydawał mi się za mały do tego saloniku. Z czasem jednak się przyzwyczaiłam i teraz już mi się podoba. Kryształki przy nim to już robota mojej córki. bez nich żyrandol był taki "goły"



W następnym poście postaram się wrzucić kilka świątecznych dekoracji. Do następnego zatem...:)

czwartek, 25 grudnia 2014

ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA

Przedświąteczna bieganina dobiegła końca. Dziś można w spokoju zasiąść w salonie z całą rodzinką i delektować się magią Świąt. Jako, że dotychczas nie miałam czasu by złożyć Wam życzenia czynię to dziś.
Życzę Wszystkim ciepła rodzinnego na te Święta. Oby Wasze domy przepełnione były radością, miłością i optymizmem, a czas świąteczny oby zsyłał tylko dobre zdarzenia.


W moim domu w tym roku Święta przebiegają leniwie, bo tak je zaplanowaliśmy. Żadnych wizyt, wyjazdów...Kanapa, telewizja, książka, gazeta, gry planszowe i...jedzonko:)
Nawet jeszcze w tym roku nie porobiłam zdjęć dekoracji świątecznych. Prawda jest taka, że dom na święta z zewnątrz prawie nie przystrojony. Straszna wichura trwająca przez ostatni tydzień zmusiła mnie do zrezygnowania z ustrojenia tarasu, ponieważ cokolwiek bym nie postawiła wszystko zostawało z miejsca wywiane:( MÓJ tuż przed wigilijną kolacją zdołał zaczepić światełka,  które w związku z brakiem śniegu nie cieszą tak jak niegdyś:(
W domu kilka zmian. Narożnik zakupiony jakiś czas temu, sporo poduch i ...Cóż zamówiona szafka pod TV i stolik kawowy. Niestety tylko zamówione:(  Facet u którego od dawna zamawiamy meble tym razem przeszedł sam siebie. Od zawsze są z nim problemy lecz przełykam je, gdyż rekompensatę mam w cenie mebli. Mebelki robi on bowiem solidne i duuużo tańsze niż wszędzie. Niestety teraz mimo zapewnień, że do świąt je wykona nie mam ani mebli, ani możliwości z nim kontaktu ponieważ nie odbiera telefonu. Najgorsze, że to nasz znajomy i choć wiedziałam, że postępuje on tak z innymi to łudziłam się nadzieją, że głupio mu będzie postąpić tak z nami. Przy zamówieniu nawet zapytałam czy na pewno zrobi mi to do świąt bo jeśli nie to niech szczerze to powie. Zapewniał usilnie, że tak niewielkie zamówienie to "pyknie" moment. I co? Ach, szkoda gadać. Nie cierpię takich ludzi:(
Cóż temat mało świąteczny ale skoro mam czas to postanowiłam go nakreślić. A Wy co myślicie o takim postępowaniu. Okłamywanie ludzi, niedotrzymywanie terminów, zbywanie...Czy ktoś taki powinien być przedsiębiorcą? Jednak jak widać nawet po mnie , ludzie do niego wracają ponieważ niższa cena jednak kusi. Niestety takie postępowanie klientów niczego go nie nauczy."Ni przyjdziesz ty to przyjdą inni" Ach...::(
W związku z tym, że niewiele mam fotek dzisiaj biegnę pozaglądać na Wasze blogi. Uwielbiam to:)))) No i musze Wam powiedzieć, że u mnie za oknem szaleje wiatrzycho i ulewa...Ależ mało Świąteczna aura.
 

niedziela, 14 grudnia 2014

CZAR ŚWIĄT

Byłam dziś na świątecznych zakupach. Wniosków z nich wysnułam wiele i nie wiem czy to już starość ale mogę jedynie narzekać. Kochałam Święta Bożego narodzenia miłością wielką. Dowodów na ich wyższość nad Świętami Wielkanocnymi miałam wiele. Cóż, z każdym rokiem czar BN jest dla mnie mniej odczuwalny.
W sklepach już pod koniec października pełno Mikołajków które albo się śmieją, albo śpiewają wciąż te samą kolędę albo też wspinają się po drabinie...Koszmar!!!Świąteczne reklamy w telewizji już w październiku a teraz obłęd sprzątania domu, szykowania ogromnej ilości jedzenia i to czego doświadczyłam dzisiaj...ZAKUPY.
Tłumy w sieciówkach, marketach, na parkingach. Wokół bombki, choinki, jemioła i znów te Mikołaje...Cieszę się jedynie z tego, że moje dzieci są już na tyle duże, że nie muszę odwiedzać hurtowni z zabawkami bo tam to z pewnością dzisiaj był koszmar.
Albo to gotowanie, pieczenie i mówienie "szykuje na święta"...Jak to, przecież w dzisiejszych czasach jeśli chodzi o jedzenie to święta mamy każdego dnia.
A kiedyś...
W latach mojego dzieciństwa Święta to były ŚWIĘTA!!!!
Wówczas mama piekła TAKIE placki, jakich w ciągu roku nie było, gotowała TAKI bigos jakiego nie było w ciągu roku i robiła TAKĄ kapustę z grochem jakiej dotąd nigdy nie udało mi się ugotować. Wtedy w paczkach dostawało się pomarańcze, jabłka, orzechy...a teraz, cóż to byłby za prezent...Dziś telefony komórkowe, tablety...a co będę mówić, chyba nie jestem sama w takiej opinii.
Kolejny wniosek po dzisiejszym dniu to ten, ze kiedyś dekorowanie domu było zapewne mniej popularne ale choinka była zazwyczaj wszędzie. I to jaka choinka...Pamiętam, jak robiło się łańcuchy z bibuły, kolorowych kółek z wycinanki. Na gałązkach zawieszało się jabłka, orzechy i te urocze cukierki w tzw. złotkach- pamiętacie?, po świętach wisiały już same papierki, Ha Ha
Choinka przystrojona była watą, lametą...A teraz? W sklepach OGROM dekoracji, jedna piękniejsza od drugiej. Ludzie prześcigający się w kwestiach tego czy moja choinka będzie "bogatsza" od choinki sąsiadów...
och, ja też ulegam temu szaleństwu, choć w tym roku kiedy przyniosłam ze składzika pudła z ozdobami obiecałam sobie, że nie kupię nic więcej.Toż nawet nie mam gdzie tego ustawić...Ciekawe jak długo wytrwam w swoim postanowieniu w którym oprócz zakupowej abstynencji postanowiłam wykorzystywać to co mam w domu i z tego tworzyć nowe dekoracje.
Tak oto na okapniku nad kuchenką powstała dekoracja ze starej, bardzo starej świerkowej girlandy z lampkami. Przywiózł ją MÓJ jeszcze w latach dziewięćdziesiątych z Niemiec gdzie to wówczas większość Naszych pracowała. Pamiętam jak zawiesiliśmy ją nad wejściem w bardzo modnym wówczas(u mnie nadal istniejącym)łuku. Szczyt dizajnu:))))Na obecne standardy pojedynczo rozłożony łańcuch byłby bardzo biedny zatem złożyłam go podwójnie , ułożyłam na okapie, dodałam  sztuczne oszronione kuleczki, styropianowe buty i czuwające nad wszystkim dwa reniferki i tak powstała dekoracja kuchenna bez wydawania pieniędzy...
Na półce nad okapem zrobione własnoręcznie choinki sprzed lat, szydełkowa bombka- prezent sprzed lat, reniferki z ubiegłego roku i świeczki śnieżynki, Całość można rzec: stara.









środa, 3 grudnia 2014

STARE OKNO I NOWA PODŁOGA KTÓREJ NIE MA...

...choć właściwie jest.
 MÓJ położył dziś nową podłogę. Zwykłe panele, które są zastępstwem za siedemnastoletnią terakotę. Decyzja podjęta z dnia na dzień ponieważ w planach za dwa lata jest kapitalny remont całego dołu zatem ograniczaliśmy wydatki co do tymczasowych remoncików. Na naszą starą wytartą podłogę już nie mogliśmy patrzeć, więc pewnego dnia zdecydowaliśmy, pojechaliśmy i kupiliśmy panele a dziś podłoga już położona. Oczywiście listwy pozostały stare i nie bardzo pasujące ale jakby nie patrzył to byłby kolejny wydatek. Ale jak to w tytule wspomniałam dziś podłogi na blogu nie będzie ponieważ jeszcze nie mam zdjęć.
Zobaczycie za to stare okno jakie zawiesiłam na ścianie. Mój tata kiedy to zobaczył, złapał się za głowę i nic nie mówiąc wyszedł...Nie może On zrozumieć jak można stary rupieć wmontować w wystrój pokoju. A mnie się podoba i już. Latem jeszcze wyniosę to okno na zewnątrz i porządnie przetrę papierem ściernym bo jak dla mnie jest za ładne. Zardzewiałe haczyki i próchnica gdzieniegdzie to tylko kolejne plusy...










Na koniec mam pytanie. Co zawiesić na tych haczykach bo drewniane serducha wydają mi się nie bardzo pasujące. Tak chyba za sercowato...
A i przypominam o mojej rozdawajce. Macie ochotę na bombki?