Na parapecie w kuchni zamieszkały trzy gliniane doniczki. W dwie włożyłam grudniki które znów kwitną a w trzeciej zamieszkało wątpliwe drzewko szczęścia. Niestety nie mogę dochować się tej rośliny. Próbowałam kilkakrotnie i zawsze kończy się to porażką. Tym razem daję temu kwiatkowi ostatnią szanse a kuchenny parapet niech będzie dlań szpitalem.
Na parapecie stoi też radio które dostałam od Mikołaja a na nim babciny młynek baaaaardzo zniszczony i baaaardzo mi się podobający...
Tylko jakoś nie mogę się zebrać by zmniejszyć zazdrostkę bo nie podoba mi się taka "pomarszczona".