piątek, 25 listopada 2016

ZACZYTANA JESIEŃ...

...oj zaczytana...zawsze przed snem sięgam po jakąś książkę i zwykle kończy się tym, że tracę poczucie czasu...i pomyśleć, że jako nastolatka nienawidziłam czytać...teraz uwielbiam i najczęściej sięgam po obyczajówkę choć zdarza się że i po powieść historyczną, romansidło czy inna książkę która akurat wpada mi w ręce...bardzo lubię polskich autorów...niestety nie mogę nadążyć z czytaniem...tyle nowości się pojawia...a i koszt książek jest niemały...i niby jak tu rozpowszechnić czytanie?...w naszej bibliotece nowości nie pojawiają się od lat, bo i żadna z pań tam pracujących nie interesuje się książkami...poza tym pomieszczenie w jakim ulokowana jest nasza biblioteka jest BARDZO DELIKATNIE MÓWIĄC mało klimatyczne i przyjazne...trzeba zatem odwiedzać księgarnie...no a tam to już zostawia się sporo pieniędzy...a cóż ja ostatnio kupiłam i gdzie...otóż zamówiłam książki w "Świecie książki" chociażby z tego względu, że na każdej jest ok. 10zł. taniej, poza tym przy większym zamówieniu przesyłka nawet pobraniowa jest gratis...a zatem zobaczcie co do mnie dotarło...


...jak widzicie jest pokaźny stosik...głównie polskie autorki i każdej z nich książki już czytałam...każdej za wyjątkiem Marzeny Rogalskiej...bardzo lubię tę dziennikarkę i kiedy spostrzegłam, że to ona jest autorką tej książki bez zastanowienia po nią sięgnęłam...ot, choćby z ciekawości co też ona spłodziła...
...zabawę z "Moim Q&A" rozpocznę wraz z Nowym Rokiem...kiedy w poprzednia niedzielę byłam w Empiku już miałam kupić ten notatnik ale jakoś się powstrzymałam...i dobrze poniewaz przez internet kupiłam ja sporo taniej...



...a ze stosiku przeczytana już "Pracownia dobrych myśli" Magdaleny Witkiewicz...




...autorka dobrze mi znana z kilku już książek...i znów się nie zawiodłam...to takie moje klimaty...kamienica skupiająca kilkoro ludzi którzy zostają przyjaciółmi pomimo różnic pokoleniowych, zawodowych...spoiwem staje się miejsce które niegdyś było pracownią krawiecką a po wielu przejściach staje się klimatyczną kwiaciarnią (tak nawiasem to moje marzenie)...książka pisana lekkim zrozumiałym językiem z nutką humoru...szczerze polecam...
...następna w kolejce okazała się Marzena Rogalska...zaczęłam wczoraj i już mnie wciągnęła...mam nadzieję że będzie taka do końca jak się zapowiada...



...a co Wy czytacie?...kupujecie książki, czy wypożyczacie z bibliotek?...jestem ciekawa Waszych doświadczeń...

środa, 23 listopada 2016

PĘDZĄCA RZECZYWISTOŚĆ...

...nierzadko mnie przeraża...rozwój techniki...architektury...sztuki...wszystko udoskonalające nasze życie...pomagające , ułatwiające...i cieszyć się tylko z tego?...nie umiem...w niedziele pojechaliśmy do Ikei...ponad sto kilometrów...ale o tym może innym razem...dziś wspomnieć chce o centrum handlowym o które przy okazji pobytu w Poznaniu zahaczyliśmy...Posnania...znacie?...ja widziałam choć nie znam bo dnia na obejście by zbrakło...przyznać muszę , że jestem pod ogromnym wrażeniem...trudno moje odczucia ubrać w słowa...chodziłam i oglądałam z otwartą buzią...nowoczesność... dizajn...bogactwo...przepych...











oczywiście na zakupy nie było czasu...zresztą nie wiem czy umiałabym kupować w takich klimatach...niemniej jednak całość robi wrażenie i z pewnością warto się tam wybrać choćby po to by obejrzeć ten projekt zwłaszcza teraz przed świętami kiedy to dekoracje są chyba najpiękniejsze... ot choćby okno wystawowe jednego z butików...

  
 
...jak widzicie rzeczywistość wokół nas zmienia się w zadziwiającym tempie...mieszkam w maleńkiej wiosce gdzie jest nas niewielu ponad 60 mieszkańców...jako mała dziewczynka chodziłam po zakupy do "spółdzielni" w  sąsiedniej wsi...po większe zakupy jeździło się rzadko...ot, na zimę kupić kurtkę...najbliższe miasteczko liczyło kilka sklepów...wszyscy się znali, mówili sobie "dzień dobry"...  sama nie wiem co o tym myśleć...czy kierunek w jakim zmierza świat jest tym właściwym?...
...na koniec chce Wam przedstawić mojego nowego Tworka...oto Andrzejek...moje najnowsza szydełkowa maskotka...


 

niedziela, 13 listopada 2016

OSTATNIE PODRYGI JESIENI...

...przynajmniej na to wskazuje aura...w ubiegłym tygodniu zdążyłam wykopać dalie...pograbiłam jedną tysięczną ogrodu...posprzątałam z tarasu kwiaty które nocą zmarzły...no właśnie, niewiele już na tarasie zostało...


...teraz czekać tylko kiedy zmarzną ostatnie rośliny których pomimo ich wątpliwych walorów dekoracyjnych żal mi było wyrzucić...później przyjdzie czas na dynie...:((( i na straży pozostanie Jaś ze swoją skromną Małgosią...


...i sowa która nijak nie potrafi upilnować kukurydzy którą podjadają zapewne myszki...



...i tak cieszyłam się widokiem mojego posprzątanego, jesiennego tarasu...







...aż do dnia następnego...po odsłonięciu rolet mogłam zachwycić się już zimą...


...wyszłam więc na obchód z moim Psiurem...


...zrobić Betce dobre zdjęcie graniczy z cudem...ale moje przestrzenie mogę fotografować do woli...


...i fragmenty ogrodu które dzień wcześniej wyglądały tak...


...by już następnego dnia okryć się pierzyną białego puchu...


...tak więc zimowy czas stał się faktem...długie wieczory przy świecach...


...nierzadko z "termoforkami" na kolanach...


...i już niebawem zaczniemy stroić domy na święta...mnie szaleństwo świątecznych zakupów z pewnością nie ominie, bo...już dziś nie mogłam się oprzeć i zostawiłam trochę pieniędzy w sklepikach...a tak sobie obiecywałam...o tym jednak będzie jeszcze czas by pisać...magia świąt robi swoje...

poniedziałek, 7 listopada 2016

MOJE CHWIL ŁAPANIE...

...to jak się okazuje nic innego niż duńska sztuka szczęścia "hygge"...książka opisująca to zjawisko stała się ostatnio bardzo popularna wśród blogerek...nie powiem, by mnie nie zainteresowała...stało się to  szczególnie za sprawą uroczej okładki...a może po trosze za sprawą chęci nauczenia się tego szczęścia...


...jak po raz kolejny się okazało nie warto kupować książki po okładce...ani tym bardziej ulegając modzie...treść jakby mało odkrywcza...przynajmniej dla mnie...już od jakiegoś czasu stosuję zasadę cieszenia się każdą chwilą...dostrzegam niuanse codzienności...czerpię radość z podmuchu wiatru...zapalonej świecy...kolejnej przeczytanej książki...no właśnie...a ta książka utwierdziła mnie w tym przekonaniu...w przekonaniu o tym, że szczęśliwym można być zawsze...należy tylko starać się to szczęście dostrzegać...książka ta, przeczytana zamieszkała na regale i myślę, że za jakiś czas pewnie po nią sięgnę ponownie...może wówczas gdy zapał do odnajdywania Chwil nieco osłabnie...


...a na regale tym razem kolorystyczne ustawienie...ja ustawiam książki autorami bądź seriami...Dorosła, tym razem poprzestawiała tak, by książki grały kolorystycznie...







...jak widać wciąż towarzyszą nam świece...lampiony...podgrzewacze...sezon jesienno-zimowy to czas kiedy kupuję je hurtowo...bo i kocham te płomyki oświetlające ciepłym blaskiem wnętrze mojego domu...














...światełka i świece palę nawet w dzień, zwłaszcza taki jak dzisiejszy...ponury, dżdżysty, szary...











...a poniżej kolejne dwa moje szczęścia...Bazyl i nowe pepcowe poduszki...


...jak więc widać szczęście można odnaleźć wszędzie...wystarczy poszukać...a jeśli nie umiecie można się tego nauczyć z proponowanej książki...