Na parapecie w kuchni zamieszkały trzy gliniane doniczki. W dwie włożyłam grudniki które znów kwitną a w trzeciej zamieszkało wątpliwe drzewko szczęścia. Niestety nie mogę dochować się tej rośliny. Próbowałam kilkakrotnie i zawsze kończy się to porażką. Tym razem daję temu kwiatkowi ostatnią szanse a kuchenny parapet niech będzie dlań szpitalem.
Na parapecie stoi też radio które dostałam od Mikołaja a na nim babciny młynek baaaaardzo zniszczony i baaaardzo mi się podobający...
Tylko jakoś nie mogę się zebrać by zmniejszyć zazdrostkę bo nie podoba mi się taka "pomarszczona".
A wiesz,że ja też mam retro radio,jeszcze przedwojenne od babci a stoi u mnie w piwnicy.Musze je wyciągnąć bo zapomniałam o nim.Ja jakoś też nie umiem wszystkie rośliny wychodować,jedne mi udaje sie inne nigdy.Tak więc musi być.
OdpowiedzUsuńCudne to radio!!! Moja babcia miała podobne ale większe :)
OdpowiedzUsuńMój grudnik w końcu zakwita ;p Mówię w końcu bo jakoś nie bardzo mu się chciało do tej pory pokazać na co go stać ale teraz to się rozbujał ;))
Miłego dnia!
Uwielbiam retro :)) Świetnie to wygląda, wiesz? :) Pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńGrudzianki są naprawdę bardzo piękne jak zakwitną:)
OdpowiedzUsuńRetro radio i młynek po prostu rewelacja:)
uściski ogromne kochana
Ja do drzewka też jakoś szczęścia nie mam, zawsze pogubi liście. Śliczne radio, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa "choruję" od dłuższego czasu na to radio, może w końcu uda mi się ziścić marzenie. Twoje jest piękne.Jak się postraszy kwiatka, to podobno działa :))
OdpowiedzUsuńWow, ale masz przepiękne radio!
OdpowiedzUsuń