Nic nowego w domu się nie dzieje. Kilka drobiazgów znów przytaszczyłam i to skąd...? Ano ze złomu....Miałam obawy jak zareaguje pan prowadzący ten skład na kobietę która chce się porozglądać po placu. No i co się okazało?
Nie byłam pierwsza. Pan stwierdził, że każdego dnia zdarza mu się jakaś "poszukiwaczka". Z czasem moje znaleziska pewnie będą gościć na blogu, dziś jednak pokażę Wam kolejną odsłonę półeczki i dzbanek jaki ostatnio kupiłam u nas na giełdzie. Państwo, którzy handlowali tymi rzeczami mieli wszystko w jednym stylu i najchętniej zabrałabym wszystko ze sobą ale niestety tak się nie da. Kupiłyśmy więc z Andzią dzbanek i konia na biegunach. Koń oczywiście powędrował do pokoju Andzi powiększając jej kolekcję.
Zapomniałam że w domu jeszcze przed świętami pojawiła się poręcz przy schodach. Miałam już serdecznie dość ciągłego odmalowywania ściany bo każdy o nią się opierał wchodząc na gór. Teraz jest i mam nadzieję, że do następnego malowania jeszcze długo. Poręcz oczywiście w kolorze który pewnie nikogo nie zdziwi.Acha, przepraszam za nieciekawe zdjęcia ale jakoś trudno zrobić je na takiej szerokości:)
U nas pogoda cudna zatem myślę, że już od następnego wpisu zanudzać Was będę doniesieniami z ogrodu:)
Czekam na doniesienia z ogrodu:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoja nowa poręcz, prościutka, idealna :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą twoją półeczkę kochana, pełną skarbów:)
OdpowiedzUsuńŚliczna poręcz... taka subtelna:)
całuski ślę