Całe nasze życie toczy się właśnie w tym pomieszczeniu. Narożnik, który kupiliśmy półtora roku temu sprawdza się idealnie. Jest wielki, wygodny, wielki i wygodny:)))))) Mieści całą naszą czwórkę i to w pozycjach iście wypoczynkowych. Marzy mi się salon otwarty, z widokiem na kuchnie, przestrzenny, jasny, czysty...No właśnie, czysty:)
Kiedy całe życie rodzinne toczy się na tych 20m2 to trudno zachować tam ciągłą czystość. Tak to u nas bywa, że w salonie wciąż panuje nieład. Poduchy na kanapie ciągle zmieniają położenie i to nie koniecznie ze względów estetycznych....Koce pozciągane, wszechobecna kocia sierść i permanentna obecność przedmiotów które dziwnym trafem tam są choć być ich nie powinno.
Co do tytułowego koloru to we wcześniejszej wersji salon był w kolorze terakoty, jednak z chwilą gdy nastąpiło moje zachłyśnięcie się bielą, salon zmienił barwy.
Ze względu na niekoniecznie gładkie ściany zamiast bieli pojawiła się szarość. I tutaj tez nie tak jak być powinno. Miała być jaśniutka szarość a nie ciemna z nutą ( w moim mniemaniu) niebieskiego.
I tak, najbardziej chyba lubię, kiedy szarość ścian połączona jest z delikatnym beżem tapicerki, białymi narzutami i takimi tez dodatkami. Wówczas wszystko nabiera delikatności i właśnie " czystości".
Ale jak to ze mną bywa zmieniam dekoracje wraz ze zmianą pór roku, świętami czy tez i to najczęściej, moimi nastrojami.
Tak więc czerwień gości u mnie w okolicach Bożego Narodzenia, Walentynek lub po prostu bez okazji.
I tak po Walentynkach przedłużyłam nieco panowanie czerwieni i konikom drewnianym które zrobiliśmy z MOIM zawiązałam czerwone kokardki by wpasowały si ew wystój:) Przy okazji mogę się pochwalić moimi niedawno kupionymi świecznikami. bardzo mi się one podobają:)
Po czerwonych świeczkach na świecznikach zamieszkały różowe, no może fuksjowe:)
Ten kolor pojawił się po tym jak w Pepco kupiłam poduchy o których wspomniałam wcześniej.
Później w sklepie na B kupiłam narzuty, kilka różowych dekoracji z szuflady i salon znów wygląda inaczej.
Teraz juz myślę o świątecznym wydani salonu . W planach miałam żółty ale po analizie zeszłorocznych świątecznych gadżetów to okazuje się, że mam sporo w turkusach, więc może połączę te dwa kolory...
Do następnego...:)
Bardzo ładne świeczniki, podoba mi się Twój salon,jest przytulny:-)
OdpowiedzUsuńA że panuje czasami nie porządek jak i porządek to znaczy że czujecie się na tych 20 m kw. wyśmienicie :-) a więc miłego wieczoru
Lubię zaglądać do Twojego salonu. Fajnie bawisz się kolorami. Ja w swoim gościnnym, salonie czy jak tam zwał też mam szarość na ścianach. I tak mi się spodobało połączenie z akcentami żółtego, że nawet na Boże Narodzenie nie wyjęłam czerwieni. Koniki cudne Wam wyszły. Za to w białej kuchni zmieniam kolory dość często. : )
OdpowiedzUsuńJejku, ale pięknie:) Uwielbiam Cię odwiedzać kochana:) Kolorki i dodatki cudne:) I świeczniki faktycznie są super.
OdpowiedzUsuńściskam Cię kochana wiosennie
Bardzo ładnie... a mały bałagan czasem jest potrzebny... ☺
OdpowiedzUsuńDrewniane koniki są cudne :)!!! Troszkę kolorku i salon od razu wygląda inaczej... Pięknie!!!
OdpowiedzUsuńPrześliczne ozdoby :) salon wygląda magicznie :)
OdpowiedzUsuńDopiero tu trafiłam.Bardzo się cieszę bo styl mamy podobny. Ja w tym roku łączę turkus z zielenią. Chętnie podpatrzę co u Ciebie.
OdpowiedzUsuńPiękny jest Twój salon, wspaniałe dodatki i kolorki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwę, że lubicie tam przesiadywać :P ja jakbym kiedyś trafiła do Ciebie, też z salonu bym nie wyszła XD
OdpowiedzUsuń