Ale, ale powróćmy do tytułowego bohatera przy okazji którego pokażę Wam odnowioną białą ławeczkę o której już chyba kiedyś wspominałam. A historia zaczęła się gdy...
Któregoś dnia wymyśliłam sobie, że stelaż który cudem ocalał przed wyrzuceniem na złom można pomalować, dorobić doń deseczki i będzie ławka jak się patrzy. Tak też było. Szlifowaliśmy, malowaliśmy, szlifowaliśmy, malowaliśmy i w końcu ławka gotowa. Teraz trzeba znaleźć dla niej miejsce. Na Malinowym ogrodzi nie ma żadnego kącika by usiąść zatem myśl o tym by ławkę ustawić za kurnikiem którego tył znajduje sie od strony malinowego zrodziła sie niemalże natychmiast...A później już poszło...
Bruk z polnych kamieni, których wiosną zebraliśmy niemalże cała przyczepę na własnych areałach..
Później prowizoryczny daszek coby na ławeczkę nie padało...
Podbitka z resztówek boazerii..
I malowanie...Znowu...
MÓJ doturlał ogromne kamienie...
Ja ustawiłam kwiatki...
Brat mój załatwił sadzonki winobluszczu...( mam nadzieje, że odbije)
No i DZBAN...
Bo to przecież o nim dzisiaj mowa.
Dzban kupiłam na starociach. Pan, który go oferował krzyknął cenę 20 zł.
Moja córa utargowała go do 11zł. Kiedy zadowolona opowiadała o tym mojej siostrze Ona stwierdziła " no tak, utargowałaś ale odbity". Ale właśnie w tym cały jego urok. Bardzo mi się podoba ten dzban i gdybym jeszcze kiedyś miała okazję taki kupić, kupiłabym bez mrugnięcia okiem, nawet za 20zł. I nie ważne że mojej Sis kojarzy się on z cytuję" męskim siusiownikiem".
No to przygotujcie się na sporą ilość zdjęć mojego białego kącika, który wciąż jest udoskonalany :D
Oczywiście będę relacjonować to na bieżąco:)
No i jak Wam się podoba moje, i tu znów cytuję moją SIS " KURNIKOWE ZAD..IE" ?