I choć nie wiem jak długo by się planowało, rozpisywało, ustalało to remont i tak rządzi się swoimi prawami.
Tak, właśnie tak w skrócie można by opisać to w jaki sposób przebiega u nas remont.
Fakt jest taki, że niestety nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego. Czasem to po prostu złośliwość rzeczy martwych, jak w przypadku zapchanej rurki, a czasem złośliwość ludzka bądź nieodpowiedzialność, nieuczciwość...nie wiem jak to nazwać.
Co do tej rurki, to nie byłoby tak źle, gdyby nie fakt, że zapchała się rurka od zimnej wody w kranie nad wanną. No właśnie...wanna w zabudowie a rurka pod nią...wykuwanie ściany...czyszczenie rury...
Wydawałoby się, że z czynnikiem ludzkim będzie łatwiej...Nie jest!!!!
Ekipy remontujące jakby celowo rzucają kłody pod nogi. Rzadko kto jest słowny, punktualny, uczciwy...
Hydraulicy po każdym wyjściu z piwnicy potrafią być coraz bardziej pijani, oczywiście nie widząc w tym problemu.
Dostawca materiału nie widzi różnicy w tym, czy przywiezie towar dziś, czy pojutrze.
Stolarz zdziwiony faktem , że interesuje mnie jak najniższa cena kwituje to zdaniem "Ludziom nie robi różnicy 5000zł w tą czy w drugą stronę, a pani o 500zł chodzi...".
Gipsiarze po czyszczeniu gładzi oburzeni są faktem, że chciałabym by po sobie z grubsza posprzątali.
I tak wymieniać bym mogła bez końca. No właśnie, KOŃCA remontów to u nas nie widać. Niby jest już światełko w tunelu ale tak nie do końca bo w wielu pomieszczeniach to nawet i jego brak.
Ogrzewanie podłogowe zrobione. Przy okazji popatrzcie na te ściany...
Później kolejna posadzka i przyszedł czas na wymianę okien oraz docieplanie ścian przed położeniem płyt k-g.
Na fotce poniżej widać, o ile okno tarasowe jest większe. Widać też, że zarówno taras jak i część elewacji musi być wyremontowana...
Lubię takie zdjęcia jak te poniżej, Oddają one całą prawdę o tym jak remont wygląda w rzeczywistości. Czasem spotykam się z fotkami z "remontowego pola bitwy" gdzie wszystko poukładane, pozamiatane, wysprzątane. Tymczasem kiedy wchodzą np. trzy ekipy jednocześnie to uwierzcie, bałagan jest nie do opisania.
Przez jakiś czas dwa dolne stopnie schodów zastąpione były cegłówką...hmmm:)) W sumie nie było to złe rozwiązanie...
...zwłaszcza że na chwilę obecną mam takie schody na pięterko...
Na chwilę obecną "kładą się gładzie", a jutro przychodzi glazurnik.
Mam nadzieję, że następnym razem będę mogła pokazać już coś co będzie "ładne", ale tak już jest, że musi być źle by było lepiej.
Do następnego...
P/S Czy Wy też mieliście takie doświadczenia z ekipami remontowymi?
Najważniejsze, że idzie. Ja niestety musiałam pożegnać ekipę, która wykańczałą mi dom, bo ich oszustwo przeszło granicę mojej tolerancji. Nie rozumiem tego. Każdy przede wszystkim powinien szanować swój fach i jak najlepiej go reprezentować. Fachowcy to w ogóle woleli by dostać kasę bez czegokolwiek robienia, a najgorzej to dać zaliczkę - na kilka najbliższych dni przepadną, tłumacząc się potem kosmicznymi przygodami :/ Żałosne to wszystko.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :D
No prawdziwa rewolucja...ale później będzie tak pięknie i szybko zapomnicie o ogromie pracy :D Ja tak po cichutku zazdroszczę, bo też marzy mi się kilka sporych zmian w domu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness :)
:) Coraz bliżej końca :) jeszcze troszkę i będzie ślicznie :)
OdpowiedzUsuńRemonty potrafią mocno dać w kość. U nas najbardziej zawalił Pan od elektryki, pomimo tego, iż miał wszystko wykute, przygotowane, zażyczył sobie więcej niż zapowiedział i na nasze nieszczęście zrobił dużo rzeczy źle. Nauczka na przyszłość dla nas. Życzę powodzenia i dużo cierpliwości. Efekty końcowe potrafią wynagrodzić cały trud. Zapraszam do siebie w odwiedziny ;).
OdpowiedzUsuńoj remonty to chyba jakoś zawsze źle nam się kojarzą....panowie fachowcy zawsze coś przeciągną....Trzymam kciuki!!!
OdpowiedzUsuń