poniedziałek, 2 grudnia 2019

ŻYCIE

Od kilku miesięcy życie moje toczy się według sobie tylko znanemu scenariuszowi.
W domu przebywam jedynie czasowo a nagromadzone podczas mojej nieobecności zaległości trudno potem nadrobić.
Lato minęło szybciej aniżeli bym się tego spodziewała.
 Od jakiegoś czasu jednym z moich ulubionych kolorów jest ugier, musztarda czy jak kto woli nazywać ten kolor...




A z takim bukietem pewnego dnia do domu wrócił MÓJ

I choć w tym roku nie często mogłam z niego korzystać to jednak mój taras kocham miłością wielką

I nawet nie wiem kiedy nastała jesień a wraz z nią wyprawy na grzyby.
Nie jestem znawczynią grzybów więc niewielkie to były zbiory a wszystkie zebrane kieruję pod oko eksperta. Nie mniej jednak uwielbiam te wyprawy do lasu, tę ciszę, te widoki, klimat...






W domu tez zaczął się czas palenia świec...długie wieczory przy ich blasku to to co uwielbiam:)

Mam nadzieję, że moje życie powoli będzie wracać do normy i dane mi będzie częściej tutaj zaglądać.
Mam tyyyyyle do napisania...

czwartek, 18 lipca 2019

TARASOWE LOVE






Tak, wiem...Miałam pisać częściej...Wiem....
Lato jednak, a co za tym idzie ogród, pochłania mnie bez reszty. Długie dni, krótkie wieczory i permanentny brak czasu ... Tak, to moje lato.
Powoli jednak trzeba nadrabiać straty, by później mieć do czego wracać i co wspominać. Lubię ten mój pamiętnik...
Już w roku ubiegłym planowałam zakup kompletu wypoczynkowego na taras. Wiedziałam jaki ma być. Widywałam go na waszych blogach, na ig i tylko nigdzie w realu go nie mogłam spotkać:(((
I w końcu znalazłam.


Od czasu ustawienia tego kompletu na tarasie każdą wolna chwilkę, oczywiście jeśli tylko pogoda pozwala, spędzam tutaj






 Oczywiście często w towarzystwie:)))



Najczęściej znajduję wolną chwilkę wieczorem i właśnie o tej porze kocham najbardziej mój taras.











Wciąż coś zmieniam, przestawiam, dosadzam, dostawiam, wymieniam...




A jak wyglądał mój taras w latach ubiegłych?



 

 

Widać zmiany, prawda?:))))

środa, 29 maja 2019

TERRA INSECTA. PLANETA OWADÓW. MIKA CZYTA.



Nigdy bym nie spodziewała się tego, że kiedyś w życiu tak bardzo się zmienię. Poglądy, gust, spojrzenie na świat... Charakter, natura...Dziś potrafię dostrzegać małe rzeczy.Małe dobra, sukcesy. Małe chwile szczęścia, radości. Małych przyjaciół...
To o nich opowiada książka Anne Sverdrup-Thygesonw swojej książce "Terra insecta. Planeta owadów"



"Na świecie jest tak wiele małych cudów -lecz tak mało oczu,które je widzą" .Cytat ten jest doskonałym opisem tej książki w której świat owadów przedstawiony jest w tak cudowny sposób, że nie sposób oderwać się od czytania. Autorka opowiada o tych małych stworzeniach, tworząc zadziwiająco ciekawe historie. Ciekawostki z owadziego świata zadziwiają tak bardzo, że podczas czytania niejednokrotnie zastanawiałam się jak to możliwe . "Terra insecta" to pozycja zarówno dla tych, którzy kochają naturę jak i dla tych którym los naszej planety jest co najmniej obojętny. Ci drudzy po przeczytaniu tej książki z pewnością zmienią swój stosunek to świata przyrody , bowiem autorka ukazuje nam w swej książce jak pożyteczne są owady, jak potrzebne jest ich istnienie i jak wiele człowiek może zyskać, żyjąc w przyjaźni z tymi maleńkimi stworzeniami. Po przeczytaniu"Terra insecta. Planeta owadów" nasunęła mi się taka myśl: właśnie w taki sposób powinny być pisane podręczniki do przyrody. Z pewnością wiedz zapadała by szybciej w pamięci a jej przyswajanie byłoby przyjemnością a nie koniecznością. 

 

Dla mnie dużym atutem jest okładka tej książki . Pomimo tego iż nie jestem zwolenniczką twardych okładek to ta bardzo mi się podoba . Kolor i grafika w pełni zgrały się z treścią wewnątrz a estetyka zachęca do wzięcia tej książki do ręki.


 

poniedziałek, 6 maja 2019

CZY JUŻ ZASNĘŁAŚ. MIKA CZYTA.

Miał byś wpis o zupełnie czym innym tymczasem wpadam do was z recenzją ostatnio przeczytanej książki.
Lubie obyczajówki, choć jak już wspominałam nie zamykam się na inne gatunki literackie.
Książkę "Czy już zasnęłaś " przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak Literanowa.
Ja osadziłabym ją w kryminałach choć może się mylę bo ten gatunek jest mi raczej obcy



Josie, bohaterka książki "Czy już zasnęłaś" Kathleen Barber, ułożyła sobie życie odcinając się od bolesnej, rodzinnej przeszłości. Matka opuściła ją i jej siostrę po tym jak zamordowano ich ojca. Na domiar złego Josie zdradzona przez siostrę nie może jej tego wybaczyć i zrywa z nią całkowicie kontakt. Pomimo tego, że mordercę ojca skazano, to po latach sprawa na nowo wraca do życia głównej bohaterki. Pewna reporterka opublikowuje w internecie podcast w którym poddaje w wątpliwość słuszność wyroku sprzed lat dotyczącego morderstwa ojca Josie. Przeszłość wraca do dziewczyny i musi się ona z nią na nowo zmierzyć. Bombardowana zostaje demonami z przeszłości, które niegdyś uśpione teraz wracają by odkryć inną prawdę, rzucić nowe spojrzenie na zdawałoby się oczywiste rozwiązanie. Książka "Czy już zasnęłaś" wydawnictwa Znak Literanova to ciekawa opowieść o rodzinnych relacjach. O miłości, nienawiści, zaufaniu i oddaniu. To co zdawać by się mogło oczywiste tak naprawdę tym nie jest a szukając głęboko nie zauważamy tego co na wierzchu. Książka według mnie jest godna polecenia.



 Ja niestety mam jedno zastrzeżenie i dotyczy ono okładki. Pomimo tego iż jestem osobą pedantyczną i dbam o książki to na okładce już po pierwszym czytaniu widać niestety ślady użytkowania. Okładka po prostu rozwarstwia się co dla mnie jest niewątpliwie minusem, choć nie na tyle dużym by książki nie polecać, zwłaszcza, że graficznie jet piękna.




środa, 24 kwietnia 2019

WIELKANOC 2019

Wchodzę tutaj, by ku pamięci wkleić słów kilka i fotek z mojego życia. Kilka komentarzy pod ostatnim postem (bardzo dziękuję) pozwoliło mi myśleć, że jednak ktoś tutaj zagląda więc radość moja niezmierna zmobilizowała mnie do wpisu.
Mój kwiecień to czas, kiedy ogród zaczyna tętnić życiem. Ja zachwycam się każdym źdźbłem które wyłania się z ziemi, każdym pąkiem i każdym promieniem słońca.




 Spaceruję po moim ogrodzie i czekam na każdy dzień z dobrą pogodą by móc bez ryzyka rozchorowania się pogrzebać w ziemi i umęczyć się tak prawdziwie, przyjemnie. Niestety ostatnio klimat zmienia się tak okropnie, że w moim regionie niestety prawie nie występują bezwietrzne dni.Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak kraść chwile ciepła i wówczas oddawać się pielęgnacji mojego ogrodu.
Kilka tygodni temu wybrałam się do Ikei po zasłony do altany. Nie byłabym sobą by nie przywieźć ze sobą innych pierdołek. Zakochałam się na przykład w granatowym wazonie...Widziałam go oczyma wyobraźni na dużym stole w salonie z wiosenną gałęzią z mojego ogrodu



Jak widać, wazon zagościł w towarzystwie ażurowych jajek kupionych kilka lat temu na powielkanocnej wyprzedaży. W tym roku powstrzymałam się od dokupowania świątecznych dekoracji.
Szafki uginają się od nadmiaru durnostojek i tak naprawdę ostatnio coraz bardziej ograniczam ich ilość w domku. Ale nie, nie!!!!Nie wyrzekam się ich całkiem. Po prostu nie wyjmuję z pudeł wszystkiego a raczej tworzę roszady na rzecz zmienności . W sumie w tym roku ja kupiłam jednego zająca którego usadowiłam w skrzyni z mchem i wiosennymi kwiatkami.


 Oczywiście nie mogło tez zabraknąć na wielkanocnym stole rzeżuchy. Tę od lat sieję w skorupkach po jajkach i ustawiam w stojaku z ptaszkiem niegdyś kupionym również na poświątecznej wyprzedaży.  


Nowym nabytkiem w moim domku są dwa świąteczne wianuszki na stół które Dorosła kupiła w Kiku dużo przed świętami


Stokrotki zerwane okazyjnie na dzikiej łące, tuż przed domem znajomych ...
U mnie w domku wciąż wstawiam coś do wazonów, choć tym razem za wazon robi kieliszek, ha ha:)))))
Dość długo na parapecie stały brzozowe gałązki z dodatkiem kilku goździków.
Tutaj mogę też pochwalić się cudnym wazonem upolowanym na targu staroci.


A tuż przed Wielkanocą zmiana kwiatów. Te dostałam od męża na urodziny które przypadały w Wielki Czwartek.

Był też tort

I prezenty:))))
Moi bliscy wiedzą o czym marzę i co uwielbiam


Jak widać ja już przed Wielkanocą świętowałam, a później to już śniadanko Wielkanocne...

...i słodkie nicnierobienie.
Dziś przed wieczorem kiedy wiatr z lekka zelżał wyszłam do ogrodu trochę pogrzebać w ziemi. Niestety zmrok zapadł szybciej niż bym tego chciała i trzeba było wracać. W kącie ogrodu jednak moje psy zaczęły dziwnie szczekać. Poszłam sprawdzić i ogromnie się ucieszyłam na ten widok. Do mojego ogrodu bowiem zawitał jeż. Och, jakżebym chciała by u mnie zamieszkał:)


Tak więc powoli mija kwiecień przygotowując nas na najpiękniejszy miesiąc w roku. Miesiąc pełen kwiatów, słońca, długich dni i krótkich nocy.
A następny wpis będzie pewnie o moich tworkach. Zapraszam do czytania i zostawcie ślad, że tu byliście.
Do napisania...