środa, 24 kwietnia 2019

WIELKANOC 2019

Wchodzę tutaj, by ku pamięci wkleić słów kilka i fotek z mojego życia. Kilka komentarzy pod ostatnim postem (bardzo dziękuję) pozwoliło mi myśleć, że jednak ktoś tutaj zagląda więc radość moja niezmierna zmobilizowała mnie do wpisu.
Mój kwiecień to czas, kiedy ogród zaczyna tętnić życiem. Ja zachwycam się każdym źdźbłem które wyłania się z ziemi, każdym pąkiem i każdym promieniem słońca.




 Spaceruję po moim ogrodzie i czekam na każdy dzień z dobrą pogodą by móc bez ryzyka rozchorowania się pogrzebać w ziemi i umęczyć się tak prawdziwie, przyjemnie. Niestety ostatnio klimat zmienia się tak okropnie, że w moim regionie niestety prawie nie występują bezwietrzne dni.Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak kraść chwile ciepła i wówczas oddawać się pielęgnacji mojego ogrodu.
Kilka tygodni temu wybrałam się do Ikei po zasłony do altany. Nie byłabym sobą by nie przywieźć ze sobą innych pierdołek. Zakochałam się na przykład w granatowym wazonie...Widziałam go oczyma wyobraźni na dużym stole w salonie z wiosenną gałęzią z mojego ogrodu



Jak widać, wazon zagościł w towarzystwie ażurowych jajek kupionych kilka lat temu na powielkanocnej wyprzedaży. W tym roku powstrzymałam się od dokupowania świątecznych dekoracji.
Szafki uginają się od nadmiaru durnostojek i tak naprawdę ostatnio coraz bardziej ograniczam ich ilość w domku. Ale nie, nie!!!!Nie wyrzekam się ich całkiem. Po prostu nie wyjmuję z pudeł wszystkiego a raczej tworzę roszady na rzecz zmienności . W sumie w tym roku ja kupiłam jednego zająca którego usadowiłam w skrzyni z mchem i wiosennymi kwiatkami.


 Oczywiście nie mogło tez zabraknąć na wielkanocnym stole rzeżuchy. Tę od lat sieję w skorupkach po jajkach i ustawiam w stojaku z ptaszkiem niegdyś kupionym również na poświątecznej wyprzedaży.  


Nowym nabytkiem w moim domku są dwa świąteczne wianuszki na stół które Dorosła kupiła w Kiku dużo przed świętami


Stokrotki zerwane okazyjnie na dzikiej łące, tuż przed domem znajomych ...
U mnie w domku wciąż wstawiam coś do wazonów, choć tym razem za wazon robi kieliszek, ha ha:)))))
Dość długo na parapecie stały brzozowe gałązki z dodatkiem kilku goździków.
Tutaj mogę też pochwalić się cudnym wazonem upolowanym na targu staroci.


A tuż przed Wielkanocą zmiana kwiatów. Te dostałam od męża na urodziny które przypadały w Wielki Czwartek.

Był też tort

I prezenty:))))
Moi bliscy wiedzą o czym marzę i co uwielbiam


Jak widać ja już przed Wielkanocą świętowałam, a później to już śniadanko Wielkanocne...

...i słodkie nicnierobienie.
Dziś przed wieczorem kiedy wiatr z lekka zelżał wyszłam do ogrodu trochę pogrzebać w ziemi. Niestety zmrok zapadł szybciej niż bym tego chciała i trzeba było wracać. W kącie ogrodu jednak moje psy zaczęły dziwnie szczekać. Poszłam sprawdzić i ogromnie się ucieszyłam na ten widok. Do mojego ogrodu bowiem zawitał jeż. Och, jakżebym chciała by u mnie zamieszkał:)


Tak więc powoli mija kwiecień przygotowując nas na najpiękniejszy miesiąc w roku. Miesiąc pełen kwiatów, słońca, długich dni i krótkich nocy.
A następny wpis będzie pewnie o moich tworkach. Zapraszam do czytania i zostawcie ślad, że tu byliście.
Do napisania...

wtorek, 2 kwietnia 2019

LEŚNA OSTOJA. MIKA CZYTA

Od zawsze marzy mi się znaleźć na mojej życiowej drodze stary opuszczony domek. Wśród pól
 i lasów... Na końcu świata... Domek pod strzechą. Stare skrzypiące drzwi, a przed nimi dziko rosnące malwy. Przed domkiem studnia. I żuraw z przerdzewiałym wiadrem...W oknach pożółkłe stare firanki, które wiatr wytargał na zewnątrz przez pękniętą szybę. Firanki które wyszły kiedyś spod szydełka tajemniczej damy siedzącej w bujanym fotelu na werandzie. Na wiklinowym stole przed damą leżała szydełkowa serweta, a z delikatnej porcelanowej filiżanki unosił się zapach naparu z płatków róży. Tajemnicza dama okryta patchworkowym pledem co rusz zagadywała do rudego kota wygrzewającego się na jej kolanach. W ostatnich promieniach zachodzącego słońca cudnie wyglądał znajdujący się za domem dziki ogród do którego prowadzi furtka ukryta wśród dziko rosnącego bluszczu. Tajemniczy ogród staje otworem kiedy przekręcimy duży mosiężny klucz w zgrzytającym zamku furtki. Wówczas już tylko zatracić się bez reszty w zapachu róż, jaśminu i  fiołków. Takie jest moje marzenie. 
Namiastką mojego marzenia jest niedawno przeczytana książka Joanny Tekieli.


 Główna bohaterka "Pensjonatu Leśna Ostoja" pracując w korporacji, zupełnie niespodziewanie trafia do starego dworku, który jej firma kupiła i który ona musi przerobić na pensjonat. Na miejscu spotyka ją wiele niespodzianek. Dworek, ludzie i przyroda kryją wiele tajemnic które powoli zaczynają się odkrywać będąc olbrzymim zaskoczeniem zarówno dla mieszkańców Drzewia jak i dla samej Justyny.




 Dla mnie ta książka to opis mojego snu. Bardzo chciałbym przeżyć taką przygodę jak Justyna. Odkrywać niepoznane , poznawać nieodkryte... A wszystko to w dworku z duszą, przepełnionym starymi przedmiotami , pożółkłymi książkami i tajemnicą wiszącą w powietrzu. Dopełnieniem tego malowniczego obrazka jest natura która otacza dworek swym niekończącym się pięknem.



 Książka jest fantastyczna  i ciesze się, że mogłam przeczytać również drugi jej tom.


 Bierzesz do ręki książkę i przenosisz się do świata opisanego na jej kartkach. Zaczynasz czytać i wszystko dookoła przestaje istnieć. Tak właśnie pisze Joanna Tekieli. Nie sposób oderwać się od jej książek. Tak było kiedy czytałam "Pensjonat Leśna Ostoja" i tak też było w przypadku "Rok w Pensjonacie Leśna Ostoja".


 Tym razem w klimatycznym dworku spędzamy cały rok. Każdy miesiąc przynosi nowe przygody, w każdym miejscu Pensjonatem bowiem zarządza inna osoba. Cała historia toczy się jednak wokół bohaterki, którą poznałam już czytając pierwszą część. Justyna pokochała pensjonat i chętnie tu wraca. To tutaj odpoczywa, realizuje się i spotyka z przyjaciółmi. W Leśnej Ostoi odnajduje piękno życia. Wiosną cieszy się budzącą się do życia zielenią. Latem i jesienią zachwyca się feerią barw w ogrodzie a zimą wsłuchuje się w ciszę spadających płatków śniegu. Przyroda wokół pensjonatu, ludzie żyjący w sąsiedztwie a także spokój i ciepło starego domu daje ukojenie wielu duszom. 
 


Weź zatem do ręki "Rok w Pensjonacie Leśna Ostoja" i przenieś się do klimatycznego miejsca położonego pośród drzew i zostań tam na cały rok. Ja mam tylko nadzieję , że to nie koniec i że będę miała jeszcze okazję zagościć w Drzewiu.


Bardzo lubię takie opowieści. Łączą one mnie z moimi marzeniami i przenoszą mnie do innego świata. Tymczasem mojemu domkowi w którym mieszkam i który jednocześnie jest mym domem rodzinnym, staram się nadawać podobny klimat. To co ocalało po moich dziadkach staram się umieścić w moim domu. Niestety niewiele tego ponieważ jako młoda dziewczyna nie posiadałam daru odkrywania piękna w przedmiotach z duszą. Tera,z każda taka rzecz wzbudza mój zachwyt i staram się ją przemycić do mojego domu. Tak, tak przemycić ponieważ po ostatnim remoncie mój dom nabrał jakby nowoczesnego klimatu . Przyczyniły się głównie do tego moje dzieci a ja teraz ocieplam go "moimi"drobiazgami nadając mu raczej eklektyczny charakter. Łączę stare z nowym. idealne z mniej doskonałym i przede wszystkim koloruję wszystko moją miłością.