Z racji tego, że nie pracuję a dzieci już duże mogę spać do południa a później tylko robić to co sprawia mi przyjemność.
Uwielbiam czytać, biegać po waszych blogach, wyszywać, robić na szydełku i po prostu "nicnierobić". Mogłabym na to poświecić każdą wolną chwilkę. W rzeczywistości jednak jest tak, że mnóstwo mojego czasu poświęcam na sprzątani. Przestawiam w domu wszystko i permanentnie. Wciąż układam w szufladach, segreguję to co dla wszystkich wydaje się posegregowane. Układam ściereczki do naczyń kolorami, wieszaki w garderobie też a kubki w szafce muszą być skierowane uszkami w jedną stronę. Czy to już choroba?
Oj, zanudzam w ten ostatni dzień w roku.
Chcę Wam pokazać jeszcze kilka dekoracji świątecznych w moim niemałym domku.
Nie wiem czy powinnam od tego zacząć i czy w ogóle, ale co mi tam. Moja Świąteczna toaleta.
Na holu, gdzie mieści się biurko i komputer na komodzie złote ozdoby z ubiegłych lat...
Moja zielona sypialnia pomimo, że już mi się nie podoba pewnie jeszcze długo zieloną pozostanie, trudno. Na Święta dostała delikatne dekoracje.
Na komodzie świecznik-prezent od dzieci już kilka lat tutaj stoi i jest całoroczną dekoracją. Obok bombka- karczoch własnej produkcji.
Przy lampie i przy skosie śnieżynki również wyszydełkowane własnymi rękami.
I jeszcze taras.
Drabinka dostała światełka i tak się prezentuje
Dotrwałyście do końca?
Bardzo mi miło.
W jednym z następnych postów pokażę moje nowe nabytki z wyprzedaży .
Tymczasem....
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!