Zastój zimowy trwa i choć wiosna próbuje przedrzeć się przez szczelną zimową pelerynę to jednak ciężko jej to idzie. Niby kilka dni próbowała królować i już zdawać się mogło że to jej zwycięstwo a jednak zima nadal trwa. Nie pomógł nawet kalendarz który dziś ogłosił pierwszy dzień wiosny...Dziś zdjęłam firanki i chyba czas na pucowanie okien czego szczerze nienawidzę. Być może moja niechęć do tego zajęcia wynika z tego, że nie trafiłam jeszcze na dobrą ściereczkę, która nie pozostawia smug. Przy okazji mycia okien zmienią się z pewnością dekoracje, bo czas by już sięgnąć po wielkanocne gadżety.
Tymczasem na parapecie kilka wiosennych kwiatków
Wcześniej jedno z krzeseł zajmowała campanula, która teraz mieszka w starej wazie na drabince:)))
Na drabince zamieszkał również bluszcz, który zapewne nie zagości u mnie na dłużej ponieważ nie mam ręki do bluszczy. Wszystkie poprzednie niestety uschły a ja każdej wiosny spragniona zieleni kupuję nowe. W tym roku zakupiłam dwa:)
Motyw kwiatowy zagościł też na drugim parapecie w postaci lampioników. Kupione jakiś czas temu w biedronce świeczki wypaliły się a teraz wkładam do środka podgrzewacze i mam świetne lampiony na wiosnę:)
Tak drobiazgami, kwiatami i zielenią próbuję przywołać wiosnę. Kiedy nadejdzie? Trudno przewidzieć. A zatem, oby do wiosny:) Tej prawdziwej!!!