niedziela, 29 czerwca 2014

ZAPRASZAM

...do obejrzenia mojego tarasiku, który jest jednocześnie wejściem głównym do mojego domu.
Po raz kolejny pokazuję Wam ogrodowe kwiatki ale w sezonie letnim to właśnie one zajmują znaczną większość mojego czasu. Mój taras, zresztą jak i cały dom jest wciąż niewykończony. Czegóż jednak można się spodziewać po mężu budowlańcu wszak szewc bez butów chodzi:)))
Niemniej jednak wszystkie moje kwiaty ustawione na tym tarasie i w jego otoczeniu w sezonie letnim pozwalają mi zapomnieć o wszelkich niedoróbkach budowlanych. Każda roślinka zachwyca mnie i może ktoś pomyśli, że nie ma czym się tak ekscytować to dla mnie jest to okaz botaniczny.
Tego roku zachwyca mnie moja hortensja. Wiem tylko, że taka jest jej nazwa ogólna, jak konkretnie nazywa się ta odmiana nie wiem bo o kwiatach to zazwyczaj wiem tyle, co nic. A może ktoś zna jej nazwę?
W sumie to trzy lata temu posadziłam dwa krzewy hortensji. W pierwszym roku nie wiedząc co i jak nie nawoziłam ich i kwiatki były, jakby tu rzec...nie były:))) W drugim roku do naszego gospodarstwa przybył jeszcze jeden jego członek czyli nasza BETI. Beti nie oszczędziła żadnego krzaka i zjadła nasze hortensje równo z ziemią. Cóż było robić? Beti wybaczam wszystko:)
 Tego roku oba krzaki pięknie odbiły więc byłam przeszczęśliwa, tak długo aż majowy przymrozek zmroził jeden z nich. Pozostawiłam go z nadzieją, że odbije i widzę już teraz, że chyba tak będzie. Drugi krzak natomiast zakwitł wspaniale i nie mogę się nim nacieszyć. MÓJ stwierdził, że jak się będę tak zachwycać to w końcu uschnie. Tfu, tfu oby tak się nie stało!!!!!!!!!!!!!

































Tak, wiem ogrom zdjęć, ale każda z Was pewnie wie jak to jest kiedy coś się kocha i chce się to pokazać:)))

poniedziałek, 23 czerwca 2014

KOLEJNY FRAGMENT

...mojego ogrodu chcę Wam dziś pokazać. Prawdą jest, że w tym roku moja róża pnąca pokryła się kwiatami jedynie w 30% tego co zwykle. Przymrozki znacznie ją osłabiły ale resztką sił postanowiła mnie pocieszyć.
Dzisiaj w międzyczasie razem z Kubą wyczyściłam i pomalowałam pierwszą warstwą farby stary metalowy stelaż ławki. Mam nadzieję, że skończę ją w tym roku, ha ha:))
Wszystko jednak zależy od MOJEGO który musi dorobić drewniane listewki, a on jest teraz bardzo zajęty ponieważ zmieniamy dach na stodole. Masakra, tyle roboty:((((
Ale na osłodę zawsze można wrócić do ogrodu i po delektować się jego pięknem:)))
















A, chcę Wam jeszcze pokazać gościa z mojego ogrodu.



No i Nela, która zawsze i wszędzie mi pomaga



piątek, 20 czerwca 2014

CO NOWEGO W DOMU MIKI

Co nowego? Ano pogoda się spaprała. Dziś na przemian deszcz i delikatne słonko przy wtórze wietrzycha straszliwego.
Skoro zatem nie siedzę w ogrodzie to cóż innego pozostaje aniżeli poodwiedzać Wasze blogi i poczynić mały wpis u siebie.
Blisko dwa tygodnie temu byłam na targu wikliny gdzie oprócz plecionek można było podziwiać i dokonać zakupu rękodzieła wszelakiego. Jako, że sama trudzę się właśnie różnego rodzaju rękodziełem to imprezy takie szczególnie sobie upodobałam. jeśli tylko mam taką okazję to zaglądam, podziwiam i czasem również coś przytaszczę do domu.
Tak było i tym razem. do domu przytaszczyłam poduchę -domek, drewnianego konika w cudnym kolorze, wiklinowy półkoszyczek i mnóstwo kwiatów.
Konik oczywiście zamieszkał na mojej półeczce, która jest chyba ulubionym meblem u mnie w domu, oczywiście poza łóżkiem( kocham spać).





Na półce zamieszkał również wianek, który docelowo ma być pomalowany, różowe serduszko DIY oraz puszka z biedronkowej przeceny w której jestem zakochama.


Razem z puszką kupiłam też tace z pasującym motywem.




Na koniec jeszcze wspomniana poducha- domek.



Na dziś to już wszystko. Pozdrawiam i ...do następnego:)